Stosowane w ochronie obiektów zabezpieczenia należy dobierać do poziomu zagrożenia i przewidywanych rodzajów agresji
w taki sposób, aby nie wydając na zabezpieczenia zbyt dużo uzyskać zadowalający
poziom bezpieczeństwa. W tym jednym zdaniu jest jednak kilka haseł, które wymagają
rozwinięcia. Bez określenia, jak ustala się poziom zagrożenia i wyjaśnienia, co
można rozumieć pod hasłem zadowalający poziom bezpieczeństwa, nie można przecież
zaplanować doboru środków ochrony obiektu.

Czy w ocenie poziomu zagrożenia obiektów warto opierać się na Polskiej
Normie Systemy alarmowe?

Niestety, w normie PN-93/E-08390/14 przy określaniu zaszeregowania do odpowiedniej
kategorii zagrożonej wartości nie jest brana pod uwagę specyfika obiektów ani
łatwość zbycia towarów czy czynniki ułatwiające bezkarne pokonywanie zabezpieczeń
(zwłaszcza mechanicznych) i łatwość oddalenia się z łupem. Oparcie się więc tylko
na normie przy projektowaniu systemu alarmowego bardzo uspokaja sumienie projektanta, lecz
wcale nie gwarantuje rzeczywistego zabezpieczenia obiektu! Stosując się do zapisu normy,
mienie o bardzo dużej wartości, które nie jest interesujące dla przestępców należy
chronić bardziej niż np. mienie nawet średniej wartości, które przestępców
interesuje.

W normie brak jest najbardziej istotnych dla planowania ochrony zaleceń dotyczących:

  • wzajemnego współdziałania zabezpieczeń elektronicznych i mechanicznych;
  • miejsca wykrywania przestępcy, czyli kiedy wykrywać: w trakcie zbliżania się do
    obiektu, podczas pokonywania zabezpieczeń mechanicznych czy dopiero po jego wejściu do
    obiektu;
  • powiązania wymienionych czynników z szybkością i skutecznością interwencji.

Bez tych ustaleń trudno mówić o skutecznych systemach ochrony i sensownym
powiązaniu ulg w ubezpieczeniach z poziomem zabezpieczenia obiektów! W takiej sytuacji
tworzy się błędne koło: bardziej opłaca się zastosować tylko podstawowe
zabezpieczenia i płacić dość wysoką składkę ubezpieczeniową, niż zainwestować w
system ochrony i dzięki temu uzyskać np. 60-80% ulgi. W ten sposób wszyscy zaczynamy
płacić składkę na złodzieja!

Aby wyjść z tej niezdrowej sytuacji niezbędne jest więc poszukiwanie innych, niż
ujęte w normach, zasad określania zagrożeń. Konieczne jest stworzenie metod
określania zagrożeń, które spełniałyby następujące warunki:

  • łatwość posługiwania się oceną, nawet przez osoby spoza branży security;
  • możliwość punktowego określania stopnia zagrożenia obiektów, tak aby było
    możliwe porównywanie poziomu zagrożeń różnych obiektów;
  • pełne powiązanie punktacji liczenia zagrożeń z punktacją umożliwiającą ustalenie
    niezbędnych i adekwatnych do zagrożenia metod oraz rodzajów zabezpieczeń.

Kto powinien być zainteresowany w tworzeniu kompleksowych metod
określania zagrożeń obiektów i prawidłowym, adekwatnymu do zagrożenia
zabezpieczaniu?

W normalnych układach zainteresowanymi powinni być tak samo ubezpieczyciele, jak i
ubezpieczający się. W Polsce podejmowano kilka prób stworzenia metod określania
zagrożeń obiektów. Z tego co mi wiadomo, uczestniczyły w tym przedsięwzięciu
wszystkie struktury poza towarzystwami ubezpieczeniowymi! Tu chciałbym pogratulować
dobrego samopoczucia kierowniczym kadrom towarzystw ubezpieczeniowych!

Jedną z pierwszych prób określania zagrożeń była publikacja cyklu materiałów
pt. Systemowe zabezpieczenia obiektów bankowych autorstwa Włodzimierza Kuczkowskiego i
Jana Rancewicza w kilku numerach Systemów Alarmowych. Analizę zagrożeń przedstawiono w
części III SA 4/94. Był to materiał opisowy, bez punktowego ujęcia oceny zagrożeń,
natomiast zostały wprowadzone definicje:

1) zagrożenia,

2) stopnia zagrożenia,

3) skuteczności ochrony.

Według autorów zagrożenie to możliwość wystąpienia zdarzenia,
którego naturalnym skutkiem jest naruszenie określonej poprzednio integralności
chronionego obiektu lub bezpieczeństwa dla ludzi …

Stopień zagrożenia to stosunek liczby zagrożeń wyróżnionego typu
do długości przedziału czasowego, do którego je odnosimy.

Skuteczność ochrony to stosunek liczby wyeliminowanych zagrożeń do
ogólnej ich liczby.

Warto wspomnieć, że w cytowanym artykule autorzy przy rozpatrywaniu zagrożeń brali
pod uwagę nie tylko zagrożenia zamierzone, lecz także losowe, czego – o ile mi wiadomo
- w żadnym z późniejszych opracowań nie wymieniano (także w moich). Na konferencji
Securex “95 mgr inż. Jan Szubert z COBR Metalplast w referacie pt. System określania
stopnia ryzyka na włamania i klasy zabezpieczeń elementów budowlanych mechanicznymi
urządzeniami przeciwwłamaniowymi – przedstawił punktową metodę określania kategorii
zagrożenia na włamanie.

Ujęte tam zostały następujące czynniki:

  • wartość inwentarzowa (z podziałem na sześć kategorii – w normie Systemy alarmowe
    ujęto cztery kategorie);
  • stopień atrakcyjności inwentarza (trzy kategorie – brak odpowiednika w normie);
  • zakres przestępczości w okolicy (trzy kategorie – brak odpowiednika w normie);
  • gęstość zaludnienia – tu nie bardzo widzę związek z zagrożeniami;
  • usytuowanie budynku lub mieszkania (piętro, luźna zabudowa itp.).

Przy obliczaniu zagrożenia została zastosowana liniowa skala zagrożenia. Oznacza to,
że wzrostowi zagrożenia o jeden poziom przyporządkowany jest jeden dodatkowy punkt przy
liczeniu zagrożenia.

Metoda ta dotyczyła jedynie oceny zagrożenia budynków mieszkalnych z wyraźnym
zaznaczeniem przez autora, że specyfika ochrony, np. sklepów, jest odmienna i metody tej
nie można stosować do oceny ich zagrożeń.

Podobną liniową metodę liczenia zagrożeń, rozszerzoną o ocenę sklepów,
kantorów i banków przestawiła mgr inż. Bożena Putowska-Kiecana w 1996 r. na
konferencji Securex. W porównaniu do metody Szuberta w tej metodzie dodatkowo wzięto pod
uwagę następujące czynniki:

  • oświetlenie,
  • czas aktywności okolicy,
  • otoczenie obiektu,
  • nadzór nad dostępem do obiektu,
  • sprawność działania administracji i integracja środowiska!!!

Obie te metody miały, moim zdaniem, wspólne wady – liniową skalę liczenia
zagrożeń oraz zbyt mało czynników, które były brane pod uwagę. Nie ulega
wątpliwości, że im więcej istotnych czynników, które mają wpływ na wybór
konkretnego obiektu przez przestępców za swój cel uda się uchwycić, tym większa jest
szansa podjęcia odpowiednich przeciwdziałań.

Na łamach Rzeczpospolitej w 1993 r. po raz pierwszy przedstawiłem wykładniczą
metodę liczenia zagrożeń oraz doboru środków ochrony dla mieszkań w blokach, willach
i segmentach. Przy tworzeniu tej metody wychodziłem z następujących założeń:

  • większość włamań lub napadów nie jest dziełem przypadku, a opiera się na
    analizie porównania ryzyka, wielkości i atrakcyjności łupu, trudności przełamania
    zabezpieczeń – nawet te włamania, które wydają się być dziełem przypadku są w
    istocie wykorzystywaniem nadarzającej się okazji, stworzonej przez luki w ochronie,
    czyli obowiązuje zasada: jak największy łup z jednego miejsca, przy jak najmniejszym
    ryzyku (przyjmując oczywiście, że przestępca jest osobą rozumującą logicznie);
  • poziom wiedzy przestępców o metodach przełamywania zabezpieczeń jest bardzo
    zróżnicowany i liczba przestępców, którzy mogą pokonać zabezpieczenia maleje wraz
    ze zwiększaniem się poziomu zabezpieczenia obiektu – tę zależność ująłem w tzw.
    złodziejskim trójkącie umiejętności (rys. s. 16);
  • poziom gwarancji bezpieczeństwa zapewniany przez poszczególne typy i rodzaje
    zabezpieczeń nie jest jednakowy; wzrost trudności przełamania zabezpieczenia o jeden
    poziom zwiększa dwukrotnie szanse ochrony;
  • gwarancja bezpieczeństwa rośnie wraz ze wzrostem stopnia współdziałania
    zabezpieczeń mechanicznych, elektronicznych, ale bez zapewnienia interwencji oba te
    rodzaje są niewystarczające;
  • w wypadku dużych i bardzo dużych zagrożeń o skuteczności ochrony decyduje faza
    wykrywania działania przestępcy oraz czas, jaki upływa do momentu podjęcia skutecznej
    interwencji.

Czy zastosowanie tej metody daje gwarancję w pełni optymalnego doboru
środków ochrony do poziomu zagrożenia?

Jeśli w obiekcie nie występują nieujęte w tabelach czynniki mające wpływ na
zagrożenie, to metoda ta daje dostatecznie precyzyjne wskazówki zarówno co do
planowania ochrony, jak i sprawdzania po udanym włamaniu, czy nie jest to próba
wyłudzenia odszkodowania! Za pomocą tej metody sprawdzałem stan zabezpieczenia ponad
stu obiektów, w tym także te, do których z różnym skutkiem próbowano się włamać.
W większości miejsca przełamań zabezpieczeń dokładnie pokrywały się z miejscem
wskazywanym w metodzie, jako wymagające dodatkowego zabezpieczenia! Natomiast we
wszystkich tych nielicznych sytuacjach pokonania zabezpieczeń, które nie pasowały do
mojej metody zachodziło podejrzenie próby wyłudzenia odszkodowania – wskazywało na to
wysokie ubezpieczenie, zbyt szybkie jak na miejscowe możliwości wyniesienie łupu i to
bez świadków, mimo ruchliwego miejsca, oraz zadziwiająco dobra znajomość luk w
systemie ochrony!

W tej metodzie określania zagrożeń przedział czasu, jaki może upłynąć od chwili
zadziałania alarmu do momentu podjęcia skutecznej interwencji, czyli przerwania
czynienia dalszych szkód, nie jest dokładnie ustalony, a jest to tym bardziej istotne im
większe zagrożenie. Określenie tych wzajemnych zależności czasowych jest
nierozerwalnie połączone z przyjęciem poziomu szkód, na które się godzimy. Dla
każdego obiektu i tego, co ma być w nim chronione, trzeba więc (przy całkowitym braku
przepisów) indywidualnie przyjąć wielkości strat, które uważamy za dopuszczalne.

Dopiero wtedy należy przeprowadzić bilans dopuszczalnego czasu działania
przestępcy. Na tej podstawie:

  • wybieramy wskazane w tabelach zabezpieczenia mechaniczne o odpowiedniej wytrzymałości
    wraz z ustaleniem miejsca wykrywania przestępcy przez system alarmowy, a następnie;
  • sprawdzamy, czy zakładane sposoby interwencji gwarantują w najmniej korzystnych
    warunkach przerwanie czynienia szkód.

Czasem trzeba dokonać kilku przymiarek, zanim uda się wybrać opcję
możliwą do przyjęcia!

Propozycję powiązania kategorii zagrożonej wartości (określanej wg PN) z miejscem
wykrywania naruszenia obiektu chronionego przedstawiłem w referacie: Wybrane problemy
występujące przy realizacji systemów ochrony w relacji instalator – inwestor na
konferencji Garda Ő96. Przypomnę tylko, że dla kategorii najniższej Z-1 dopuszczenie
do wykrywania intruza zakładałem dopiero po jego wejściu do chronionego obiektu, a przy
kategorii zagrożenie wartości Z-4 (najwyższej) wykrycie intruza przez system powinno
następować jeszcze zanim pokona zabezpieczenia mechaniczne chroniące obiekt.

Koszty ochrony powinny być utrzymane w rozsądnej proporcji do wartości
(bezpośredniej i pośredniej) tego, co ma być chronione. Jest to jeden z podstawowych
czynników wyboru miejsca wykrywania, czyli fazy działania przestępcy. Niestety w
większości wypadków trzeba się liczyć z tym, że nakłady jakie musi ponieść
przestępca na przełamanie zabezpieczeń są wielokrotnie mniejsze niż koszty
zabezpieczeń. Ten czynnik też trzeba brać pod uwagę przy ocenie zagrożenia obiektu.

Nie wspomniałem o metodzie określania zagrożeń i środkach do neutralizacji
zagrożeń opracowanej przez Zbigniewa Tomasza Nowickiego. Metoda ta nie była publicznie
prezentowana, a jej zarys autor przedstawia w książce Alarm o przestępstwie. Warte
uwagi w tej metodzie są czynniki brane pod uwagę, zarówno przy ocenia zagrożeń, jak i
przy neutralizacji zagrożeń. Oprócz zabezpieczeń mechanicznych, elektronicznych,
ochrony fizycznej i uwarunkowań architektoniczno-budowlanych rozpatrywane są także
uwarunkowania prawne i organizacyjne. Najwięcej uwagi autor poświęca stosowaniu
środków neutralizacji zagrożeń, czyli walce o czas.

Posumowanie

1. Bez wymuszenia na towarzystwach ubezpieczeniowych stosowania powszechnego,
rzeczywistego i opłacalnego dla ubezpieczycieli i ubezpieczających systemu powiązania
ulg z zastosowanymi środkami ochrony, składki ubezpieczeniowe będą bardziej składkami
na złodzieja, niż rzeczywistym zabezpieczeniem przed skutkami działań przestępców!

2. Dla każdego typu obiektów (a więc i dla innego zestawu zagrożeń oraz środków
ochrony) należy opracować (opracowywać) oddzielną metodę szacowania zagrożeń i ich
neutralizacji.

3. Najbardziej powtarzalną (w skali wielu ocenianych obiektów) jest metoda punktowa z
przyjęciem wykładniczej skali.

4. Bez dodatkowej oceny czynnika czasu, metoda punktowa przy dużych zagrożeniach nie
jest kompletna.

Wykorzystując założenia metody wykładniczej opracowałem trzy zestawy do obliczania
zagrożeń:

1) mieszkań w blokach;

2) willi;

3) metodę przeznaczoną dla sklepów, magazynów i hurtowni.

W kolejnych odcinkach przedstawiam kolejno te trzy zestawy. Ponieważ metoda ta, mimo
upływu tylu lat od jej stworzenia, jest ciągle doskonalona i dostosowywana do realiów
życia, proszę o uwagi wynikające z praktyki.

Autor:

Stefan Jerzy Siudalski
Specjalista w dziedzinie zabezpieczeń
Od 26 lat na liście biegłych sądowych z dziedziny ochrony
http://ochrona.siudalski.pl