Nowe osiedla wyrastają w polskich miastach jak grzyby pod deszczu.
Tylko w zeszłym roku powstało 130 tys. nowych mieszkań, a deweloperom
wydano 100 tys. pozwoleń na budowę. I choć lokatorami takich mieszkań
najczęściej są młodzi ludzie z dziećmi, o przedszkolu w pobliżu domu
mogą tylko pomarzyć – zauważa dziennik Metro.

1d_1.jpgGminy tłumaczą, że nie mogą deweloperom niczego
nakazać, bo to do nich należy ziemia. Zaprzecza temu dr Tomasz Majda z
Towarzystwa Urbanistów Polskich: – Każda gmina, zaczynając inwestycję,
musi mieć plany zagospodarowania przestrzennego podpisane przez
urbanistę.

Krakowscy radni wzięli to sobie do serca i ruszą z akcją
namawiania deweloperów, by stawiając osiedla, od razu budowali na nich
przedszkola. Na pomysł wpadła Małgorzata Jantos z PO. Plan jest prosty:
- Deweloperzy budują przedszkola, a potem wynajmują lokale małym
przedsiębiorcom, którzy chcą prowadzić te placówki. Gdy ci już staną na
nogi, będą mogli odkupić lokal – wyjaśnia w dzienniku Małgorzata Jantos.

Inny
pomysł zakłada, że gmina daje deweloperowi lokal, ten buduje tam
samorządowe przedszkole i pobiera od miasta opłaty. Są jednak
przykłady, gdzie z deweloperem dogadać można się bez pośrednictwa
gminy. Justyna Witczak, która od roku prowadzi przedszkole na jednym z
nowych łódzkich osiedli, sama zgłosiła się do firmy budującej bloki: -
Zapytałam, czy nie myśleli o przedszkolu na osiedlu, a oni uznali, że
to świetny pomysł – opowiada. – Deweloper przerobił trzy mieszkania na
parterze na przedszkole, ja za to zapłaciłam. Dziś mam w grupie 30
dzieci i listę chętnych do 2010 r.