1234.jpgCzęść analityków ostrzega, że wiele z mieszkań, domów czy gruntów na
sprzedaż ma ceny wyższe od ich realnej wartości, więc inwestowanie
obarczone jest zatem większym ryzykiem – pisze Rzeczpospolita.Cytowany przez przez dziennik Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy
doradczej na rynku mieszkaniowym REAS, odradza krótkoterminowe
inwestycje w mieszkania, chyba, że są to okazje. Według niego w
dłuższym terminie wciąż można zarobić, ale trzeba dokonywać starannych
analiz wszelkich czynników wpływających na przyszłą wartość
nieruchomości, np. lokalizacji, standardu czy innych inwestycji w
okolicy.

Z kolei zdaniem Pawła Majtkowskiego analityka firmy doradczej
Expander można zarobić także w średnim terminie, bo 8 – 10 proc.
rocznego zysku to także przyzwoity zarobek. W tej chwili najlepsze są apartamenty w dużych miastach i
mieszkania wakacyjne. Te drugie jednak wyłącznie w miejscowościach,
gdzie ceny jeszcze nie poszybowały ponad 10 tys. zł za mkw. Zatem Sopot
czy Hel odpadają.

Prawdziwe apartamenty, a nie mieszkania o podwyższonym standardzie,
które kosztują średnio 25 tys. za m kw. są niemal wyłącznie w
Warszawie, a także pojedyncze w Krakowie i Poznaniu. Majtkowski mówi w dzienniku, że rynek będzie rósł, będzie
zapotrzebowanie na wynajem. Na wzroście wartości i wynajmie będzie tu
można zarobić rocznie 10 proc. i więcej.

Grunty, z których wiele ma nierealnie wysokie ceny, wywindowane w
2006 i na początku 2007 roku. Wciąż można jednak znaleźć grunty rolne,
które w perspektywie kilku lat mają wielką szansę na przekształcenie w
inwestycyjne, a więc także na istotny wzrost wartości.