Szalejące od kilkunastu miesięcy ceny mieszkań – tylko w 2006 r. w niektórych miastach poszły w górę o od 50 do 75 proc. – spowodowały, że Polacy zorientowali się, że zakup działki i budowa domu system gospodarczym jest dużo tańsza – czytamy w opracownaiu przygotowanym przez Money.pl. Pomimo przewidywań ekspertów, którzy spodziewali się wyhamowania, sytuacja na rynku pierwotnym i wtórnym w największych polskich miastach nie zmienia się, a średnie ceny metra kwadratowego nowego mieszkania przekroczyły już: we Wrocławiu – 7,5 tys. zł, w Trójmieście – 6 tys. zł, w Poznaniu – 5 tys. zł, a w Warszawie – zbliżyła się do poziomu 9 tys. zł. Tymczasem metr kwadratowy domku jednorodzinnego do niedawna zamykał się w kwocie trzech tysięcy złotych – donosi Money.pl. Nic więc dziwnego, że rynek działek i materiałów budowlanych przeżywa prawdziwy boom. Tylko w ubiegłym roku zainteresowanie kupnem działki wzrosło dwukrotnie. Ceny też nie stały w miejscu. W zależności od lokalizacji i uzbrojenia w ubiegłym roku poszły w górę o od 20 do nawet 100 proc – pisze Money.pl.

Teraz w ślad za ziemią rosną ceny materiałów budowlanych. To nie koniec problemów, z którymi muszą poradzić sobie osoby, które rozpoczęły lub planują budowę domu. Lawinowo rosnący popyt powoduje, że na rynku zaczyna brakować materiałów. Rosnące ceny nie odstraszają kupujących. Do rezygnacji z inwestycji nie skłaniają też rosnące koszty robocizny. Według szacunków Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa z powodu masowej migracji zarobkowej brakuje dziś ok. 150 tys. budowlańcow. Nic więc dziwnego, że ci którzy zostali mają terminarze wypełnione nawet na rok w przód i każą sobie płacić coraz więcej.