Chętnych brakuje też na domy połączone z warsztatem lub magazynem. – Są to często nieruchomości bardziej przypominające przemysłowe niż mieszkaniowe. To relikt poprzednich lat. Nierzadko w ogóle nie pasują do okolicy i nie miałyby racji bytu, gdyby nie powstały w czasach, gdy nie było planów zagospodarowania przestrzennego – mówi jeden z pośredników. Jeśli działka leży w atrakcyjnej okolicy, to zazwyczaj wcześniej czy później znajdzie się na nią chętny, który zainwestuje i w kupno, i w wyburzenie takiego domu, żeby postawić coś nowego.
Odwrót nastąpił także od kupowania mieszkań, które kiedyś były ponadstandardowe. Chodzi np. o większe metraże, nadbudowy, adaptacje strychów, zwłaszcza w mało atrakcyjnych budynkach, bez windy. – Nikogo nie pociąga też duże, np. czteropokojowe, mieszkanie w wielkiej płycie albo w zrujnowanym budynku. Ludzie wolą kupić nawet mniejsze mieszkanie, ale w nowej inwestycji – zauważa rozmówczyni Rzeczpospolitej.