UOKiK ujawnił raport, z którego wyłania się czarny obraz rynku deweloperskiego. Niemal wszystkie z 200 skontrolowanych firm podsuwały klientom niekorzystne dla nich umowy. Deweloperzy nagminnie zastrzegają sobie prawo do zmiany ceny już po podpisaniu umowy, stosując tzw. klauzule waloryzacyjne – czytamy w Gazecie Wyborczej.

Prezes UOKiK przyznaje, że inwestycje trwają często dwa lata, a w tak długim okresie trudno jest przewidzieć, o ile wzrosną ceny materiałów budowlanych czy koszty robocizny. Mogą zmienić się też podatki. Niedopuszczalne jest jednak to, że całe ryzyko firmy przerzucają na swoich klientów. Według UOKiK w tym przypadku klient powinien mieć prawo odstąpienia od umowy. Oczywiście firma powinna mu zwrócić pieniądze. W praktyce deweloperzy nie są tak wspaniałomyślni. W umowach zapisali, że klient, który odstąpiłby od umowy, zapłaci karę umowną w wysokości od 2 do 10 proc. ceny mieszkania lub dotychczasowej wpłaty.

Tego typu praktykom ma przeciwdziałać ustawa o ochronie nabywcy w transakcjach deweloperskich. Ustawa m.in. wymusi stosowanie rozwiązań zwiększających bezpieczeństwo klientom firm deweloperskich. Te w trakcie inwestycji będą musiały wykazać się np. gwarancją bankową lub ubezpieczeniem. Alternatywą byłby tzw. rachunek powierniczy, na który klienci wpłacaliby pieniądze. Bank miałby kontrolować, czy deweloper zrobił to, do czego się zobowiązał. Ustawa wprowadzi też wymóg zawierania umów przedwstępnych wyłącznie w formie aktu notarialnego, które lepiej chronią nabywców mieszkań np. w przypadku upadłości dewelopera.

Wykaz firm deweloperskich, którym stawiane są zarzuty, a także zakazane klauzule można obejrzeć na stronie internetowej Urzędu – informuje Gazeta Wyborcza.