Zakończone w 2007 r. badania firmy Nowy Adres Sp.
z o.o. oraz instytutu Millward Brown SMG/KRC wskazują, że coraz większą
popularnością wśród Polaków chcących nabyć własne lokum cieszą się
domy. Na ile jest to decyzja spowodowana sentymentem do zielonego
ogródka, a na ile czysto ekonomiczny rachunek?

wybordomu.jpgRaport
„Polski Rynek Mieszkaniowy 2007. Popyt i preferencje nabywców" powstał
po przebadaniu trzech tysięcy osób – mieszkańców największych miast
Polski – Warszawy, Trójmiasta, Poznania, Krakowa i Wrocławia. 25% z
nich nosi się z zamiarem kupna lub budowy nieruchomości na cele
mieszkaniowe w ciągu najbliższych trzech lat. 1/3 deklarujących taki
ruch chce tego dokonać jeszcze w tym roku. Biorąc pod uwagę obecne
tendencje na rynku nieruchomości, podjęcie ostatecznej decyzji wcale
nie jest łatwe.

- Zgodnie z obiegową opinią, posiadanie domu to
symbol zamożności. Własne 150m2 zawsze kojarzyło się lepiej niż
3-pokojowe mieszkanie w bloku – wyjaśnia Marcin Trzciński, Dyrektor
Sprzedaży Wings Development – spółki inwestującej w nieruchomości w
Warszawie, Krakowie i Wrocławiu. – Jednak jest jeszcze druga strona
medalu – działki pod budowę domu w znacznej większości znajdują się na
peryferiach miast, zatem mieszkanie poza centrum wiąże się z długimi
dojazdami do miejsc pracy i nauki. To często zniechęca – dodaje
Trzciński.

Jeżeli weźmiemy pod uwagę czynnik ekonomiczny to
okaże się, że różnice cenowe przestały być znaczące. Kilka miesięcy
temu szybujące w górę ceny metra kwadratowego w największych miastach
Polski spowodowały, że bardziej opłacalny stał się zakup gruntu i
samodzielne wybudowanie domu. Nie trzeba być dyplomowanym ekonomistą,
żeby wiedzieć, że w krótkim czasie wzrosły ceny gruntów, materiałów
budowlanych oraz siły roboczej. Mimo to, domami ciągle jest
zainteresowanych 64% badanych (jest to o 10% więcej niż rok wcześniej),
a mieszkaniami „zaledwie” 32%.
- Przy wyciąganiu wniosków z tych
liczb trzeba wziąć pod uwagę, że czym innym jest deklarowana chęć
wybudowania domu, a czym innym wybudowanie go naprawdę – ostrzega
Trzciński. – Niejednej osobie może po prostu nie starczyć cierpliwości
na żmudne przebijanie się przez kolejne fazy budowy. W związku z tym,
część deklarujących może wrócić do poszukiwań własnego mieszkania.

Z
badań przeprowadzonych przez Nowy Adres wynika, że spora grupa
zainteresowanych mieszkaniami w najbliższych 12 miesiącach to osoby
zamożniejsze. Mniej zamożni postanowili wybudować własny dom, a przez
to inwestycję rozciągnąć nieco w czasie. Wszystko po to, by nie
nadszarpnęła ona domowym budżetem zbyt mocno.